Za onet.pl + komentarz oboczny
Komentarze: 0
Wierzejski poinformował też, że na posiedzeniu rządu premier Kazimierz Marcinkiewicz polecił ministrowi spraw wewnętrznych i administracji Ludwikowi Dornowi, aby ten zwrócił się do wojewody mazowieckiego o unieważnienie zgody na Paradę Równości, która w sobotę miała się odbyć w Warszawie, ze względu na "możliwość zagrożenia bezpieczeństwa publicznego".
Jak dodał, Marcinkiewicz zrobił to na wniosek wicepremiera i ministra edukacji Romana Giertycha.
"Jest to dobra wiadomość, bo skoro premier zwrócił się do ministra SWiA, a ten poleci to wojewodzie, oznacza to, że w sobotę przez Warszawę parada pederastów nie przejdzie" - podkreślił Wierzejski.
Jak dodał, jedyna legalna parada, jaka odbędzie się w sobotę w Warszawie, to Marsz Tradycji i Kultury, propagujący prawa rodziny, tradycję i kulturę.
Lider LPR Wojciech Wierzejski zaznaczył na konferencji prasowej w Sejmie, że nigdy nie był za rozpędzaniem legalnych demonstracji i nie wzywał do użycia siły przeciwko homoseksualistom "legalnie paradującym przez Warszawę".
"Jestem za tym, żeby wszelkie legalne manifestacje, nawet jeśli są organizowane przez środowiska tak skrajne jak środowiska homoseksualne, były legalnie ochraniane przez policję. Natomiast nielegalne demonstracje - gdyby nie było na nie zgody wyrażonej przez władze publiczne, czy samorządowe - powinny być po prostu pilnowane przez policję" - podkreślił Wierzejski.
Poseł zorganizował konferencję w związku ze skierowaniem do niemieckiej prokuratury przez szefową niemieckich Zielonych Claudię Roth zawiadomienia o popełnieniu przez niego przestępstwa. Roth zarzuciła polskiemu politykowi "nawoływanie do przemocy i grożenie przemocą".
W maju na łamach "Życia Warszawy" znalazła się wypowiedź Wierzejskiego, w której określił Paradę Równości "szerzeniem dewiacji i patologii". Przestrzegał jednocześnie, że władze Warszawy nie mogą dać na nią zgody, a "jeżeli dewianci zaczną demonstrować, to należy dolać im pałami".
Sam Wierzejski zaprzeczył doniesieniom gazety, twierdząc, że jego wypowiedź została przekłamana i że nigdy nie wzywał do rozpędzenia żadnej pokojowej manifestacji.
W środę poseł LPR powiedział na konferencji, że wobec organizatorów nielegalnych zgromadzeń powinny być wyciągnięte konsekwencje prawne, ale - o ile nie zagrażają one bezpieczeństwu publicznemu - nie powinno się używać "żadnych środków porządkowych, przewidzianych prawem".
"Co innego z nielegalnymi zgromadzeniami o charakterze awanturniczym, które dokonują chuligańskich, agresywnych napaści na innych obywateli, albo stanowią zagrożenie dla mienia publicznego(...). Jeśli zagrażają one bezpieczeństwu publicznemu (...), policja ma prawo użyć w stosunku do nich środków przewidzianych prawem" - zaznaczył poseł LPR.
Jak dodał, nic więcej nie twierdził. "Twierdzenie, jakobym wzywał do używania przemocy wobec nielegalnych czy legalnych demonstracji, jest nie na miejscu, jest wyssane z palca, jest nieprawdziwe" - podkreślił Wierzejski.
Ja sie zanadto nie znam na konstrukcji władzy w III RP (bo IV chyba jeszcze nie zbudowali, mimo tych deklaracji przedwyborczych), ale premierzy zazwyczaj byli dosc wysoko postawionymi organami władzy ustawodawczej, bądź tez wykonawczej , zależnie od ustroju. W naszym kraju widać wszystko na poziomie ogólnokrajowym jest tak juz poukładane i naprostowane , że premierzy mają czas na wysluchiwanie inicjatyw oddolnych i interweniowanie w sprawie demonstracji (sztuk jeden) w konkretnym mieście (też sztuk jeden).Poprostu cud gospodarczy nieprawdaż ? Tak doskonały że go nawet nie widać z poziomu zwyklego obywatela (sztuk ileśtam milionów).
Dodaj komentarz